Gdy w styczniu 1945 r. działania frontowe II wojny światowej zajmowały coraz to nowe miejscowości dawnych Prus Wschodnich, władze niemieckie zbyt późno ogłosiły nakaz ewakuacji dla mieszkającej tu ludności cywilnej. Rejon dzisiejszego powiatu olsztyńskiego stał się traktem niekończących kolumn maszerujących na północ aby stamtąd dostać się w głąb Niemiec. Mimo grożącego niebezpieczeństwa wielu nie chciało opuścić dobytku całego życia i postanowiło zostać, inni postanowili schronić się u sąsiadów mieszkających z dala od wsi w nadziei że być może ta wojenna nawałnica ominie ich schronienie. Tak właśnie myśleli niektórzy mieszkańcy Spręcowa którzy postanowili schronić się w gospodarstwie znajdującym się na kolonii.
Siedlisko to położone było na uboczu i oddalone nieco od głównej drogi prowadzącej do Dobrego Miasta, stanowiło potencjalnie bezpieczny azyl a chociaż dom był niewielki to ukryło się tam około 50 osób. Niestety, w ostatnich dniach stycznia 1945 r. i do tego domu wdarli się pierwsi żołnierze Armii Czerwonej. Najpierw pozbawili ukrywających się wszystkiego co miało jakąkolwiek wartość, później rozpoczął się prawdziwy terror, głównie wobec kobiet. Co kilka godzin przychodzili tam inni żołnierze i cały koszmar zaczynał się od początku, trwało to około trzech dni jednak najgorszy dramat nastąpił 1 lutego.
Wówczas to kompletnie pijany żołnierz poirytowany niezrozumiałym dla niego warmińskim dialektem rozpoczął coś w rodzaju przesłuchania uderzając intensywnie kolba karabinu w podłogę. Niestety broń wypaliła zabijając żołnierza na miejscu. Kompani zabitego rozpoczęli okrutną zemstę, na miejscu zabili dwie osoby a w podeszłym wieku rodziców gospodarza spalili żywcem, pozostałych popędzono w nieznanym kierunku nie oszczędzając nawet dzieci.
Los tych ostatnich tylko w teorii jest nieznany, nikt z tej kilkudziesięcioosobowej grupy nigdy nie dał znaku życia nawet po zakończeniu wojny. Jedynymi świadkami tych wydarzeń był czternastoletni wówczas chłopiec który po wystrzale karabinu instynktownie wybiegł z domu i przydrożna kapliczka, jest to też jedyna pozostałość po dawnym gospodarstwie.
Kapliczkę wystawioną w roku 1911 ufundowali właściciele tego miejsca jako świadectwo swej głębokiej wiary. Obecnie miejsce tej strasznej wojennej tragedii skrywa gesty las, trudno odnaleźć ruiny spalonego domu, trudno tez z drogi wypatrzyć kapliczkę. Ona sama też ucierpiała i posiada bardzo wymowną pamiątkę rozegranych wtedy wydarzeń; figura Matki Boskiej z Dzieciątkiem Jezus została przestrzelona przez jednego z żołnierzy. Ślady tego czynu są widoczne do dziś i są jakże wymownym świadectwem tamtych dramatycznych dni.