Dla niektórych postać Ryszarda Riedla, charyzmatycznego wokalisty grupy bluesowej grupy DŻEM, już za życia stała się legendą. Splot wydarzeń - które w efekcie końcowym doprowadziły do śmierci muzyka - wielu po dziś dzień zmusza do refleksji, innych bulwersuje, ale też w odosobnionych przypadkach znajduje źródło inspiracji, nie tylko na polu stricte muzycznym. Olbrzymia popularność grupy, w czym wielka zasługa Ryszarda Riedla, zaczyna w ostatnim czasie przenosić się na różne płaszczyzny. Nie dziwi więc fakt, że w rodzinnym mieście wokalisty, przy dużym wsparciu tyskich władz, postanowiono w pewien sposób przywołać pamięć o zmarłym muzyku, stawiając mu symboliczny pomnik.

Pomysł stworzenia pomnika rósł w głowie tyskiego rzeźbiarza Tomasza Wenklara, który nie ukrywa, że postać Ryśka Riedla w jakiś sposób wpłynęła na jego twórczość: "Rysiek to bardzo ważna dla mnie osoba. Zawsze darzyłem go ogromnym szacunkiem i słuchałem jego muzyki. Z zamiarem stworzenia jego rzeźby nosiłem się od siedmiu lat - mówi Wenklar.  I tak też się stało.

Spośród kilku projektów został wybrany ten, który został umieszczony w tyskiej Alei Niepodległości. Dwumetrowa, odlana z brązu figura muzyka, stanęła w miejscu nieprzypadkowym, a więc tuż obok miejskiej biblioteki i naprzeciw Urzędu Miasta. Właśnie z tego miejsca, a dokładniej z usytuowanego obok przystanku, Riedel odjeżdżał do Katowic. Mimo, że pomnik stoi od niedawna, często wokół niego gromadzą się fani zespołu DŻEM organizując spontaniczne koncerty i happeningi.

Niektórych to cieszy, inni mają zgoła odmienne zdanie. Pomnik wart 70 tysięcy złotych dla narkomana i alkoholika, który miał głęboko gdzieś rodzinę i najbliższych bo liczył się tylko odlot jest dla oponentów faktem budzący niesmak. Ocenę pozostawiam Wam.