W barokowym dworze hetmana polnego litewskiego Józefa Sosnowskiego przebywał przez jakiś czas Tadeusz Kościuszko, młody i wówczas jeszcze bezrobotny kapitan artylerii. Uczył francuskiego i rysunku hetmańskie córki, Ludwikę i Katarzynę. W oko przyszłemu bohaterowi narodowemu wpadła, z wzajemnością, panna Ludwika, ale oświadczyny nie zostały przyjęte. Sosnowscy podali Kościuszce czarną polewkę, przegrał konkury o rękę Ludwiki z możnym Lubomirskim. Rozczarowany, opuścił Polskę i zaciągnął się na wojnę w obronie niepodległości Stanów Zjednoczonych.
Mało prawdopodobna, ale bardzo romantyczna jest jedna z wersji końca romansu Tadeusza i Ludwiki. Według niej, Tadeusz za pełnym przyzwoleniem ukochanej porwał ją z rodzinnej Sosnowicy, by potajemnie poślubić. Pościg ludzi hetmana okazał się jednak skuteczny - Ludwikę odstawili do domu, a Kościuszkę, "poszczerbiwszy", porzucili na trakcie.
Po dworze Sosnowskich spalonym w roku 1915 została tylko północna oficyna. To ponoć właśnie tu mieszkał guwerner Kościuszko. W parku koło siedziby nadleśnictwa w Sosnowicy do niedawna rosły wiekowe okazy drzew, splecione ze sobą. Dąb "Tadeusz", choć w kiepskiej kondycji, rośnie nadal i warto go zobaczyć. Sosny "Ludwiki" już nie ma. Kilka lat temu jej uschnięty pień legł u stóp "Tadeusza".