Do niedawna jeszcze rosła tu najgrubsza w Polsce grusza pospolita. Jej pień miał naprawdę imponujący obwód (480 cm), ale dziś można już w tym miejscu oglądać tylko fragmenty jej suchego pnia. Dopóki całkowicie nie zmurszeje, leżący olbrzym robi niesamowite wrażenie.
Grusze potrafią dorastać do 20 m wysokości. Ta sięgnęła wprawdzie „raptem” 17 m, ale za to rozpiętość jej korony była niewiele mniejsza, bo liczyła sobie 12 m. Drawski kolos umarł śmiercią naturalną. Przewrócił się, lecz trwa nadal, ponieważ ma jeszcze jeden cel. Pilnuje małej siewki posadzonej w tym miejscu w 2006 r. Mając takiego opiekuna, nowa grusza rośnie spokojnie i ładnie. Chcąc odszukać tę swoistą „rodzinkę”, musimy kierować się w okolice przejazdu kolejowego. Tam, na skraju liściastego lasu zauważymy niewysoki płotek otaczający młode drzewko. Obalony kolos leży w pobliżu.
W naszym kraju drzewa gruszy pospolitej spotykamy często podczas wędrówek polnymi drogami. Zawsze chętnie obsadzano nimi miedze. Nie są tak okazałe jak olbrzym z Drawskiego Młyna, mają cierniste gałązki i mnóstwo małych, cierpkich owoców, ale znane były od bardzo dawna. Podczas wykopalisk w najstarszych siedzibach ludzkich odnajdywane są kawałki pięknego, twardego drewna gruszy, a nawet jej owoce.
Z racji swych właściwości drewno cenione było (i jest) głównie przez snycerzy, rzeźbiarzy, stolarzy. Trudno łupliwe i trudno palne nadal jest wdzięcznym surowcem do produkcji linijek, ekierek, kątowników i ram do obrazów. Ponieważ także łatwo się barwi (zwłaszcza na czarno), zdarza mu się imitować heban. Powlekane pokostem lub olejami przypomina mahoń. Prawdziwy „kameleon”.
Najgrubsza obecnie grusza pospolita rośnie w powiecie wągrowieckim, w pobliżu Sławy Wlkp., około 50 m od brzegu Jeziora Brzeźno. Ma 17,5 m wysokości i mierzy w obwodzie 385 cm. Podobno miewa się dobrze, z pewnością więc jeszcze jej tego obwodu przybędzie.