Co roku w zapustny wtorek ulice Jedlińska wypełniają się przebierańcami. Spotkać tu można diabły, rybaków, grajków, wieśniaków, Żydów, Cyganów, a nawet niedźwiedzia. Wszyscy oni uczestniczą w jedynym w Polsce obrzędzie "ścięcia śmierci", którego tradycja sięga XIX w. Ze źródeł historycznych wiemy, że było to wtedy wielkie widowisko. Przebrany za śmierć mężczyzna, pojmany przez lud, prowadzony był przed oblicze burmistrza i ławników. W procesie zapadał wyrok śmierci dla "śmierci", który skwapliwie był wykonywany przez odzianego w czerwone szaty kata miejskiego. Przed ścięciem śmierci kat wygłaszał dydaktyczną pogadankę do zebranych na placu mieszkańców, by żyli uczciwie i bogobojnie, aby nie podzielili losu skazanej.
Ze ściętej głowy uciekał kot, symbol duszy, a "zwłoki" śmierci obwożone były po mieście na saniach przy wtórze muzyki i drewnianych kołatek. Kusaki kończyły się w miejscowej karczmie huczną zabawą, która trwała do północy.
Współczesne kusaki różnią się niestety od swego pierwowzoru; przebrani mężczyźni odgrywają różne niepowiązane ze sobą w całość scenki, oparte na XIX-wiecznej literaturze ludowej. Impreza jest bardzo widowiskowa i przyciąga licznych turystów z Radomia i Warszawy, a dla mieszkańców Jedlińska oraz okolicznych gmin jest okazją do wspaniałej zabawy kończącej karnawał.