Dostepna również w Get it on Google Play
Ponad 20 000 miejsc wartych odwiedzenia! Masz ochotę na wycieczkę w głąb Ziemi? Szukasz pomysłu na wyjazd z dzieckiem? A może planujesz wakacje na dwóch kółkach. U nas na pewno znajdziesz miejsce, którego szukasz!
Strona główna ciekawe miejsca zabytki: zamki i ruiny Krzyżacy od kuchni i od… ustępu

Malbork

Krzyżacy od kuchni i od… ustępu

Przechodząc z zamku średniego na wysoki, tj. do dawnej siedziby konwentu, wchodzimy do najbardziej strzeżonej i tajemniczej części malborskiej twierdzy. Warto przy tym zauważyć, że głębokie fosy i potężne mury otaczające cały zamek nigdy nie zostały zdobyte szturmem. W 1410 r. 3-miesięczne oblężenie Malborka przez wojska Jagiełły i Witolda zakończyło się kompletnym fiaskiem. W czasie wojny trzynastoletniej również nie udało się przełamać zaciętej obrony krzyżackiej załogi. Skuteczny okazał się dopiero argument, któremu nie oprze się żadna armia - pieniądz! W 1457 r. Kazimierz Jagiellończyk po prostu wykupił zamek od broniących go w imieniu wielkiego mistrza wojsk zaciężnych i dzięki temu jako pierwszy król Polski mógł tryumfalnie wjechać na jego dziedzińce.

Przechodzimy więc po prawdziwym zwodzonym moście, przez drewniane bramy zaopatrzone w żelazne kraty i mroczną szyję bramną, by znaleźć się na brukowanym dziedzińcu, który przypomina klasztorny wirydarz. Skojarzenie jest słuszne - jesteśmy przecież w zamku-klasztorze, dawnej siedzibie brodatych mnichów-rycerzy, którzy działając z żelazną konsekwencją w ciągu pół wieku podbili krnąbrnych Prusów, a następnie zbudowali na ich terytorium sprawnie zarządzane państwo zakonne.

Zamek wysoki został pod koniec XVIII w. całkowicie przebudowany na spichlerz wojskowy, dlatego to, co tutaj widzimy, jest w dużej mierze rekonstrukcją. Trzeba jednak przyznać zarówno niemieckim, jak i polskim konserwatorom, że efekt ich prac jest doprawdy niezwykły - warto zobaczyć. Z dziedzińca wchodzimy do kuchni klasztornej, w której znajduje się wielki komin z paleniskiem, a na stołach porozkładano talerze z jadłem i garnki z piwem z klasztornego browaru (artykuły spożywcze to atrapy...). Nad kuchnią znajdują się kolejne atrakcje - kilka zrekonstruowanych komnat najwyższych dostojników zakonnych, w których stoją szafy na ubrania, łóżka z pościelą i inne sprzęty codziennego użytku. Jest tam również ciasny skarbiec ze ścianami wyłożonymi żelazną blachą, zastawiony skrzyniami z pieniędzmi, do którego dostęp miało tylko trzech najwyższych urzędników: wielki mistrz, wielki komtur i wielki skarbnik - oczywiście wszyscy jednocześnie. Obok jest wspaniała sala kapitularza, czyli zakonnej auli, w której podejmowano najważniejsze decyzje dotyczące wspólnoty zakonnej i należącego do niej państwa. Za kapitularzem znajduje się kościół zamkowy, pozostający w ruinie od czasów ostatniej wojny, do którego prowadzi bogato rzeźbiony gotycki portal, tzw. Złota Brama (autentyk!). Pod nim jest kaplica św. Anny, w której zachowały się trzy płyty nagrobne wielkich mistrzów. W pozostałych skrzydłach klasztornych mieściły się dormitoria, czyli sypialnie, i refektarz. Obecnie pomieszczenia te wykorzystywane są na ekspozycję wystaw czasowych.

Od refektarza z kolei prowadzi długi korytarz do wysuniętej nad fosę baszty ustępowej, do której drogę wskazuje wyrzeźbiona w kamieniu postać     skrzydlatego diabełka. Grymas na jego twarzy i charakterystyczna skurczona pozycja wyraźnie wskazują na rodzaj trapiącej go przypadłości...

Każde z pomieszczeń zamku jest oczywiście obrośnięte anegdotami i legendą, którymi ochoczo raczą nas przewodnicy. Tym, którzy mają więcej czasu, należy gorąco polecić wieczorne widowisko typu "światło i dźwięk", w czasie którego klasztorne krużganki ożywają głosami historycznych postaci, na wieży zamkowej biją nieistniejące dzwony, a w studni na środku dziedzińca obraca się kołowrót i pluszcze niewidzialna woda. Warto także wyjść na taras międzymurza, otaczający zamek dookoła. Od strony wschodniej, przy kaplicy i kościele, rozciągał się niegdyś cmentarz zakonników, na którym w lipcu 1410 r. pochowano komturów poległych w bitwie pod Grunwaldem. Dzisiaj w tym miejscu eksponowane są kamienne płyty nagrobne z prostymi krzyżami, które znaleziono w trakcie badań archeologicznych na zamku w Gdańsku. Od strony południowej w pasie międzymurza założono niewielki ogród, wzorowany na średniowiecznych rycinach, w którym można odpocząć po trudach zwiedzania. Od zachodu z kolei warto zajrzeć do zrekonstruowanego młyna, w którym znajduje się autentyczne wyposażenie starej żuławskiej kaszarni.

Trudno oczywiście opisać dziesiątki sal i zakamarków oraz tysiące znajdujących się tutaj eksponatów, to ciekawe miejsce trzeba po prostu zobaczyć. Dokładnych informacji o godzinach otwarcia, cenach biletów i aktualnie dostępnych wystawach należy szukać na stronie internetowej muzeum lub pod numerem 055 647 08 00 (do 02), tel. do kasy: 055 647 09 78. Wstęp do zamku jest niestety dosyć drogi, ponieważ w cenę każdego biletu jest wliczona zryczałtowana opłata za przewodnika. Do zamku wchodzi się w grupach zorganizowanych, ale już za progiem można się od nich odłączyć i zwiedzać poszczególne miejsca według własnego planu i rytmu. Obejrzenie całości zajmuje przynajmniej kilka godzin, dlatego najlepiej zarezerwować sobie na ten cel cały dzień lub nawet dwa, gdyż obejście wszystkich wystaw, a jest ich w sumie ponad 20 (!), może się okazać bardzo wyczerpujące. W drugiej połowie lipca, tydzień po inscenizacji bitwy pod Grunwaldem, odbywa się na zamku festyn historyczny pod hasłem "oblężenie Malborka", nawiązujący do wydarzeń z 1410 r.

Promocje w naszym sklepie

Wskazówki

megaclaudio środa, 14 grudnia 2011, 21:53
Skoro w przedmiotowym artykule jest mowa o kuchni, myślę że warto wspomnieć o tym jak i co jadali zwykle bracia zakonni. Otóż zgodnie ze statutem zakonnym Krzyżacy jadali dwa lub trzy posiłki w ciągu dnia. Wyjątkiem były dni postne kiedy jadano jeden posiłek do syta. Myśląc o postach należy ocenić je raczej jako umiarkowane, szczególnie z tego względu, że w przypadku braci zakonnych bywały one nieraz bardzo długie. Ilość dni postnych kształtowała się na ok. 120 w ciągu roku. Można przyjąć, że nie praktykowano raczej indywidualnych ograniczeń w jedzeniu. Posiłki jadano wspólnie, w refektarzu. Na ogół dwa spośród trzech spożywanych codziennie posiłków była do syta. Obiad składał się przeważnie z dwóch dań,a mniej więcej trzy razy w tygodniu podawano mięso. Krzyżacy spożywali znaczną ilość wyrobów mącznych, na które składały się min. makarony i różne rodzaje ciast, ale także kilka rodzajów kasz (owsianą, gryczaną i jęczmienną) oraz groch. W menu krzyżackim nie mogło zabraknąć mięsa od cielęciny i wieprzowiny po wołowinę i baraninę. Bracia zakonni nie stronili od szynek i różnego rodzaju kiełbas. Źródła wymieniają również duże zapasy dziczyzny w postaci mięs zajęcy, jeleni i dzików. Wprawdzie reguły zakonne zabraniały braciom polowań, ale wynika z tego, że przepis ten często przestrzegany raczej nie był. W źródłach praktycznie nie można znaleźć informacji na temat drobiu, co może świadczyć, że bracia szczególnie nie przepadali za mięsem kur, kaczek czy gęsi. W okresach postnych meny zakonne zamieniało mięso na ryby. Jadano ryby słodkowodne i morskie wśród których wymienić trzeba węgorze, szczupaki, jesiotry, sandacze, śledzie i dorsze. W jadłospisie zakonnym nie mogło rzecz jasna zabraknąć sera (kilka gatunków), masła, łoju i smalcu. Sól używana w znacznych ilościach służyła nie tylko do doprawiania potraw, ale także do konserwacji. W tym ostatnim przypadku używano soli gorszego gatunku. Poza tym spiżarnia zakonna mogła zawierać niewielkie ilości ryżu, migdałów, fig przypraw korzennych jak szafran, kminek czy pieprz. Nie można zapomnieć o niezbędnych zapasach miodu pitnego i piwa. Te ostatnie można podzielić na trzy kategorie: ciemne, konwentowe czy kolacyjne. Nie brakowało również win białego i czerwonego, które pochodziło zza granicy bądź było pochodzenia krajowego. Miód służył także do słodzenia. W dni postne ograniczano ilość spożywanych przez braci napojów alkoholowych - na każdego zakonnika przypadało pół litra miodu lub piwa, co często raczej praktykowane nie było. Ówczesne piwo musiało mieć wyjątkowy smak, gdyż często doprawiano je wiśniami, malinami, śliwkami a nawet czarnym bzem. Jako przyprawy podnoszącej smak napojów wykorzystywano również gorzkie zioła.
pablo czwartek, 15 grudnia 2011, 20:42
Warto dodać, że wyrzeźbione w kamieniu postacie z grymasem diabełka oznaczające drogę do baszty ustępowej posiadają brodę. Broda skierowana jest w wiadomym kierunku i w miarę zbliżania się do upragnionego celu jest coraz krótsza.

Miejsca w okolicy

Malbork
Copyright © 2007 Polska Niezwykła
Wszystkie prawa zastrzeżone. Żadna część ani całość serwisu nie może być reprodukowana ani przetwarzana w sposób elektroniczny, mechaniczny, fotograficzny i inny. Nie może być użyta do innej publikacji oraz przechowywana w jakiejkolwiek bazie danych bez pisemnej zgody Administratora serwisu.
Znajdź nas na