W roku 1794, 20 maja mieszkańcy Mikołowa biegali z wiadrami próbując ratować mikołowski Rynek, czyli jego drewniane zabudowania. Ot można by to zdarzenie porównać do wydarzeń w Polsce w tym czasie. Otóż po ziemiach Rzeczypospolitej "biegał" z szablą generał Tadeusz Kościuszko, próbując ratować Najjaśniejszą. Ani mieszkańcy Mikołowa ani Kościuszko nie uratowali tego, co zamierzali. Stąd zdecydowano się na zabudowę murowaną. Jednak na kamienice murowane mogli pozwolić sobie tylko najbogatsi mieszkańcy Mikołowa. Na placu rynkowym można znaleźć miejsce po dawnym ratuszu, które zostało zaznaczone podczas remontu nawierzchni na początku lat XXI w. Podczas remontu natrafiono jeszcze na stare rurociągi drewniane. Taki fragment rurociągu znajduje się w miejscowej placówce muzealnej. Całe archiwum Mikołowa od czasów wzmiankowanych pochłonął pożar. Pożary "masowe", które trawiły zabudowania w tym okresie były czymś powszechnym. Takie pożary boleśnie dotykały aż trzykrotnie m.in. pobliskie Żory.(robertii)