Patrząc dziś na niesłychanie barwny pochód chłopców odzianych w wysokie szpiczaste czapy bogato przystrojone różnobarwnymi bibułkami, z umazanymi sadzą twarzami trudno się domyślić, że korzenie tego zwyczaju tkwią w XVI w. w środowisku żaków pobierających nauki na Akademii Krakowskiej. Około świąt Wielkiej Nocy, gdy spiżarnie bogatych mieszczan zapełniały się wiktuałami, często niedożywieni studenci zbierali się przed kościołami i składając wierszowane życzenia świąteczne oczekiwali na datki. Z czasem zaczęli odwiedzać również podkrakowskie wsie. Wierszowane życzenia stopniowo stawały się coraz bardziej rubaszne, wręcz wulgarne, dlatego w 1780 r. zakazano żakom chodzenia na puchery. W XIX w. obyczaj ten przejęli chłopcy z podkrakowskich wsi. Wówczas to wykształcił się strój pucheroka: kolorowa wysoka czapa, barani kożuszek przepasany warkoczem ze słomy, ozdobiona bibułkami laska i sporych rozmiarów koszyk na spodziewane dobra. Dziś zwyczaje pucheroków kultywuje się tylko w kilku wsiach pod Krakowem. W Niedzielę Palmową przez Zielonki, Trojanowice i Bibice przechodzą wesołe, barwnie odziane pucheroki; w zamian za zabawne wierszyki dostają od gospodyń słodycze, jajka, owoce i inne przysmaki. Pucherokiem niestety nie może być dziewczyna. Ot, tradycja...