Pewien bogaty człowiek założył się, że zmieści cały zbiór grochu ze swojego pola w jednym garnku. Nie spodziewał się jednak, że plon wyniesie aż 30 szefli grochu o objętości prawie 2 tys. litrów. Po pomoc udał się do najlepszych garncarzy w okolicy, ale żaden z nich nie chciał się podjąć wykonania takiego naczynia. Z trudnym wyzwaniem postanowił się zmierzyć młody czeladnik, zakochany z wzajemnością w córce bogacza. Po wielu dniach ciężkiej pracy z dumą zaprezentował swoje dzieło, a w nagrodę otrzymał rękę ukochanej.
Tak w skrócie brzmi treść sztuki, dla której za inspirację posłużył Wielki Garniec wykonany w 1753 r. przez bolesławieckiego mistrza garncarskiego Johanna Joppego. Naczynie o wysokości 2,5 m i obwodzie 3,24 m miało pojemność 1970 l i przez długie lata uchodziło za największe na świecie, dzięki czemu stało się jedną z głównych atrakcji turystycznych miasta. Zupełnie nie wiadomo, dlaczego podobnego rozgłosu nie zdobyły dzieła garncarzy z pobliskiego Nowogrodźca. Dokładnie po 100 latach wyczyn Joppego powtórzył mistrz August Franke, wykonując podobny garniec, tyle że o 1200 l większy. Jednak prawdziwym rekordzistą okazał się Georg Buchwald, który w 1933 r. ulepił garniec o pojemności 8702 l. Niestety żadne z tych naczyń nie przetrwało II wojny światowej.
Na bolesławieckim rynku można jednak podziwiać wcale nie mniejszy dzban autorstwa polskich artystów - Andrzeja Trzaski i Władysław Garnika. O ile w Nowogrodźcu o dawnych tradycjach ceramicznych przypomina jedynie pobliska klinkiernia, o tyle Bolesławiec do dzisiaj słynie ze wspaniale zdobionych naczyń kamionkowych.
W mieście działa kilka mniejszych i większych zakładów ceramicznych. Szczególnie warto odwiedzić "Manufakturę" przy ul. Gdańskiej 30, gdzie każdy chętny może na własne oczy zobaczyć wszystkie etapy produkcji. Zakończeniem wycieczki mogą być warsztaty ceramiczne dla dzieci, jak i dorosłych.
W dawnej baszcie murów miejskich znajduje się Muzeum Ceramiki, obrazujące tradycję wyrobu bolesławieckiej ceramiki. Wykształcona przez niemieckich rzemieślników tradycja wykonywania i charakterystycznego "stempelkowego" zdobienia naczyń została szczęśliwym trafem przejęta po wojnie przez polskich sukcesorów. Od niemieckiej nazwy Bolesławca - Bunzlau - tutejsze naczynia noszą nazwę buncloków.
Jeśli ktoś chciałby osobiście zmierzyć się z garncarskim rzemiosłem, powinien przybyć do Bolesławca w trzeci weekend sierpnia na Święto Ceramiki. Wokół ratusza obok stoisk prezentujących ceramikę artystyczną z Polski i zagranicy działają wówczas małe plenerowe pracownie, w których można samemu coś ulepić, wytoczyć na kole garncarskim lub spróbować zdobienia gotowych naczyń. W tym czasie warto też zwiedzić Zakłady Ceramiczne "Bolesławiec".