Od premiery filmu "Sami swoi" minie niedługo 55 lat, a ilość jego fanów nie maleje. Kultową komedię wszech czasów wyświetlono po raz pierwszy 15 września 1967 r. Po kilku latach dokręcono kolejne części trylogii: w 1974 r „Nie ma mocnych”, a w 1977 r. „Kochaj albo rzuć”. Wiele cytatów rodem ze wszystkich trzech filmów weszło do języka codziennego. O tym, że sporo scen kręcono w Lubomierzu, wiedzą chyba wszyscy, a utworzone tam w 1995 r. Muzeum Kargula i Pawlaka jest równie chętnie odwiedzane jak tamtejszy coroczny Festiwal Filmów Komediowych. Na Dolnym Śląsku jest jednak dużo więcej miejsc związanych z kultową trylogią. Odwiedzanie ich warto rozpocząć od Gostkowic i tamtejszego Muzeum „Samych swoich”.
Muzeum jest placówką prywatną, a jego założyciel – Edward Masłowski – jak nikt inny zasługuje na miano największego fana całej trylogii. Wygląda na to, że calutki film zna na pamięć. Jego barwnych opowieści można słuchać bez końca (czas leci tam jak z bicza strzelił). Na zapleczu jego pizzerii znajdziecie Aleję Sylwestra Chęcińskiego (obsadzona drzewkami i wyłożona czerwoną kostką z czarnymi wstawkami, mającymi symbolizować czerwony dywan i kadry filmowej kliszy) oraz Skwer Andrzeja Mularczyka (autor scenariusza).
Festiwalowa Sala Wspomnień to miejsce, w którym obejrzeć można mnóstwo plakatów, zdjęć i przeróżnych artefaktów związanych z trylogią. Niektóre przedmioty są autentyczne, inne dokładnie takie same, jak „grające” w filmie czy używane przez aktorów. Pan Edward o każdym z nich ma coś do powiedzenia. W drugim pomieszczeniu, nazwanym Salą Sylwestra Chęcińskiego „ Z Suśca do Gostkowic”, znajdują się pamiątki poświęcone przede wszystkim reżyserowi, ale znajdziecie tam również oryginalny pierwszy scenariusz „Samych swoich”, podarowany panu Edwardowi przez Andrzeja Mularczyka.
Miejsce ma jeszcze jeden atut. Po obejrzeniu wszystkich ciekawostek i wysłuchaniu opowieści, można tu zjeść przepyszną pizzę. Polecam z całego serca.