Przez 250 lat w Lutomiu stał niczym nie wyróżniający się barokowy kościół pw. św. Andrzeja Apostoła. No może jedynie ołtarz był trochę inny niż wszystkie. W niektórych przewodnikach można przeczytać, że ołtarz jest wzorowany na gnieźnieńskiej konfesji św. Wojciecha. Tak było do roku 2009. Wtedy przystąpiono do remontu kościoła i ów niezwykły ołtarz poddano renowacji. I wtedy doszło do sensacji…
W tym miejscu dygresja:
W XVII-XVIII w. w Polsce wypracowano niezwykle okazały ceremoniał pogrzebowy. Codzienność magnaterii i szlachty była pełna przepychu, dlatego pogrzeb też musiał być okazały. Zmarłego odziewano w stosowne szaty, składano do trumny i … odstawiano na czas przygotowań do ceremonii. A te mogły trwać nawet kilka miesięcy. Zamawiano portret zmarłego, który był przytwierdzany do czoła trumny – w ten sposób zmarły „spoglądał” na uczestników ceremonii. Stąd typowo polskie portrety trumienne, nie występujące w tradycji innych krajów.
Następnie przystępowano do organizacji okazałego teatrum funebris. Specjalnie w tym celu przystrajano kościół. Na ścianach wieszano drogie tkaniny, chorągwie, sztandary, a największym elementem dekoracji było castrum doloris (łac. zamek boleści). Była to konstrukcja artystyczno-architektoniczna z drewna, bogato zdobiona, z licznymi figurami i ornamentami. Służyła należytemu wyeksponowaniu trumny z ciałem zmarłego.
Ceremonię uświetniano na różne sposoby. Bito w dzwony, wygłaszano kazania i przemówienia sławiące cnoty zmarłego, żałobnicy wędrowali w okazałym orszaku. Do kościoła często wjeżdżał na koniu jeździec w stroju zmarłego, który w teatralny sposób upadał przed katafalkiem, ukazując zwycięstwo śmierci nad życiem. W przypadku śmierci ostatniego przedstawiciela rodu łamano tarczę herbową. Uroczystości pogrzebowe trwały niekiedy kilka dni. Po złożeniu trumny do krypty grobowej dekoracje usuwano, część po prostu niszczono. Tak działo się min. z castrum doloris. Dlatego właśnie odkrycie konserwatorów stało się taką sensacją.
Lutomskie castrum doloris jest jedynym zachowanym w Polsce. Powstało z okazji pogrzebu Jana Korzbok-Łąckiego – starosty nakielskiego. Do kościoła w Lutomiu trafiło na początku XIX w. z Biezdrowa koło Wronek.