Niedaleko kaplicy z ok. 1858 roku, obok której stoi krzyż z ok. 1935 roku, na skraju pola stoi mała kapliczka wnękowa. O genezie postawienia w tym akurat miejscu kapliczki mówią aż trzy wersje.
Pierwsza opowiada o młodej parze, która jechała do kościoła bryczką zaprzężoną w konie. Konie w pewnej chwili czymś się spłoszyły i nie chciały dalej iść, stąd postanowiono w tym miejscu postawić kapliczkę.
Druga wersja opowiada o gospodarzu orzącym pole, który na tym polu zmarł, jednak powodu jego śmierci ta wersja nie podaje, jedynie wspomina, iż gospodarz miał zginąć na tym polu, być może od uderzenia pioruna lub innego zjawiska. Tego nie wiadomo.
Trzecia wersja zaś opowiada o gospodarzu i jego córce, którzy razem orali pole. W pewnej chwili gospodarz ( lub jego córka ) dostał zawału, po czym zapewne zmarł. Wydawać się może, że ta ostatnia wersja jest bliższa prawdy, bo pozostałe raczej są wersjami niedopowiedzianymi, niedokończonymi. Gospodarz lub jego córka mogli umrzeć po prostu z przepracowania.
Kapliczka jest murowana, nieotynkowana, zbudowana z cegły klinkierowej, o nawet ciekawej a zarazem prostej bryle. W jej wnęce zwieńczonej półokrągłym łukiem z nieco cofniętą ławą podokienną, znajduje się figura Matki Boskiej z Dzieciątkiem na prawym ręku. Kapliczka została zamknięta wydłużoną wnęką, zbudowaną na planie zbliżonym do kwadratu.