Ta niewielka osada istniejąca przede wszystkim na mapach, leży u zbiegu leśnych dróg prowadzących z sąsiednich miejscowości a także nad rzeką Giławą wpadającą do pobliskiej Pasłęki. Pierwsze historyczne wzmianki o Nowym Młynie pochodzą z 1568 r. i związane są z młynem wybudowanym na rzece zwanej wówczas Gilbing, który tego właśnie roku został sprzedany Łazarzowi Krauze. Wiadomo też że powstały przy tym inne zabudowania dla mieszkańców i dla pracowników nie tylko młyna ale także tartaku. Niestety niewiele zachowało się do naszych czasów.
Młyn i tartak funkcjonował do końca II wojny światowej ale wszystko zostało rozgrabione i zniszczone przez wkraczające wojska radzieckie. Jedyne co dziś pozostało, to fragmenty fundamentów oraz dwa kamienne gniotowniki nasion oleistych z I połowy XX wieku, które można oglądać w skansenie w Olsztynku. Pozostała też, dosłownie samotnie stojąca w środku lasu neogotycka kaplica wybudowana w 1874 r.
Jedna z wersji o jej powstaniu mówi, że została ona wybudowana dla przybywających tu pracowników. Jednak chyba bardziej prawdopodobna jest historia, iż jest to kaplica wotywna postawiona przez młynarza Krauzego jako wotum dziękczynne za święcenia kapłańskie jego syna.
Ten sakralny obiekt to niewielki i prosty budynek z bogatym wystrojem murarskim, wzniesiony na rzucie prostokąta z czerwonej cegły licowej na kamiennym fundamencie. Budowlę tę wyróżniają narożniki podkreślone pilastrami zwieńczonymi sterczynami z krzyżowymi daszkami. Podobną sterczynę zastosowano w tylnym szczycie. Front kaplicy to częściowo nadwieszona dzwonniczka przykryta daszkiem kopertowym i również z niewielkimi narożnymi sterczynami. Dzwonniczka obecnie zawiera nowy dzwonek, oryginalny został rozbity w latach siedemdziesiątych. Całość nakrywa dwuspadowy prosty dach.
Przez wiele lat kaplica popadała w ruinę, teraz dzięki wielu staraniom przywrócono jej dawny urok i wraz z leśnym otoczeniem tworzy nader swoisty klimat. W sezonie letnim w kaplicy odbywają się nawet msze święte. Pewną ciekawostką odnośnie samego Nowego Młyna jest fakt, że mieszkała tutaj Justyna Szafryńska. Jako dziewczynka była jednym ze świadków objawień Matki Bożej w Gietrzwałdzie.