Na wysokim brzegu Bobru, tuż przy moście przez rzekę zlokalizowanym przy ul. 3 Maja wnikliwy obserwator zauważyć może intrygujący kamień. Warto się tutaj zatrzymać na chwilę. Kiedy przyjrzymy mu się dokładniej, okazuje się, że „kamień” jest po prostu betonowym cokołem a dodatkową ciekawostką jest umieszczona na jednej z jego ścian plastyczna sylwetka mewy w locie.
Mewa znalazła się tu nieprzypadkowo, ponieważ cokół jest pozostałością odsłoniętego w 1929 r. pomnika wystawionego na cześć walczącego w I wojnie niemieckiego krążownika pomocniczego Möve. Krążowniki takie używane były głównie w czasie I wojny. Powstawały z przebudowy statków cywilnych. Używano ich do patrolowania i ochrony własnych konwojów jako jednostki pomocnicze dla okrętów eskortujących ale często pełniły też rolę tzw. „rajderów” – miały dezorganizować żeglugę nieprzyjaciela. Upraszczając - można je przyrównać do statków pirackich.
Krążownik „Mewa” zbudowano w 1915 r. z frachtowca owoców. W czasie I wojny wsławił się zatopieniem nieprzyjacielskich statków o łącznej wyporności 196 tys. ton. Dowodził nim przez pewien czas pochodzący z Małomic hrabia Mikołaj zu Dohna-Schlodien. Zaprojektowany przez rzeźbiarza z Bytomia i … będącego szefem stowarzyszenia marynistycznego piekarza ze Sprottau pomnik przedstawiał przymocowaną do cokołu rękę dzierżącą krótki miecz. Inskrypcja na cokole (poniżej mewy) głosiła : „DEN HELDEN GEWIDMET V. MARINEVEREIN MÖVE. (Dedykowany bohaterskim marynarzom z okrętu Mewa)”.