Kiedy jeszcze zamek w Siedlisku nie był tylko imponującą ruiną, niezwykle hucznie świętowano tam początek kwitnienia bzów. Właściciele zamku Carolath słynęli z organizacji wspaniałych imprez kulturalnych, na które zjeżdżali arystokraci z całych Niemiec. „Bzowy Raj” był prawdziwym wydarzeniem w skali regionu, w dodatku organizowanym cyklicznie przez co najmniej kilkadziesiąt lat. Barwne korowody, przedstawienia teatralne, koncerty ściągały także okolicznych mieszkańców. Trwały wiele dni i były bardzo starannie przygotowywane.
Różnobarwne odmiany lilaków rosną w Siedlisku do dziś i to nie tylko na nadodrzańskiej skarpie czy w otoczeniu pozostałości zamczyska, ale również w całej, położonej na uboczu głównych dróg miejscowości. Wiele w ostatnich latach mówi się o tzw. dziedzictwie kulturowym. Na szczęście nie skończyło się wyłącznie na rozważaniach o tożsamości regionalnej i wspólnocie cywilizacyjnej. Powstały stowarzyszenia zajmujące się tym czynnie. Jednym z dobrych przykładów jest powołana do życia w 2011r. Fundacja Karolat, która postanowiła reaktywować lokalną tradycję. Jej nazwa jest spolszczeniem przedwojennego miana Siedliska (Carolath”). Na okoliczność kwitnienia lilaków, na przesyconym kwiatową wonią i na co dzień niedostępnym dziedzińcu zamkowym organizowane jest corocznie na początku maja Święto Bzów.
Współczesny „Bzowy Raj” nie trwa już wprawdzie półtora-dwa tygodnie, ale cieszy się coraz większą popularnością. W Siedlisku odbywają się wówczas konkursy z bzem w roli głównej, przedstawienia, koncerty i prelekcje, średniowieczne jarmarki, turnieje rycerskie, pokazy działania broni palnej z epoki, pokazy obyczajów i kunsztu bojowego siedemnastowiecznej szlachty polskiej. Występują średniowieczne teatry jarmarczne, teatry ognia, bębniarze, chóry ewangelickie. Można nauczyć się lepić garnki z gliny, samodzielnie utkać gobelin, popływać płaskodenną łodzią po Odrze lub przejechać się bryczką. Nie sposób wymienić wszystkich atrakcji.
Na Święcie Bzów bywają obecni także przedstawiciele książęcej rodziny (którzy zawsze fundują którąś z konkursowych nagród). Turniejowi o Miecz Fabiana już po raz drugi zawzięcie kibicował Volkmar Prinz von Schoenaich-Carolath. Po raz pierwszy za to można było zobaczyć wystawioną w pałacowej kaplicy makietę Zamku Carolath. Wspaniała to była budowla.