W roku 1666 w Zawichoście wybuchł wielki pożar oraz miała miejsce epidemia nieznanej bliżej choroby która wtedy nazwana została morowym powietrzem. Wszystkich mieszkańców, którzy zmarli wskutek tych zdarzeń pochowano w zbiorowej mogile na niewielkim wzniesieniu, obok ówczesnej drogi biegnącej do Sandomierza. Miejsce to prawie od początku swojego istnienia jest podobno nawiedzane. W nocy można tam niekiedy zobaczyć migoczące ogniki a nawet szwadron jeźdzców, którzy pojawiają się w blasku księżyca.
Po II wojnie światowej postawiono na tym miejscu wysoki żelazny krzyż, który stoi do dziś.Obecnie miejsce to można z trudem zobaczyć z biegnącej obok głównej drogi, ponieważ całe wzniesienie jest gęsto zarośnięte. W jego odszukaniu może pomóc słabo dostrzegalny, wyżej wspomniany krzyż.