Jest to wybudowana trzydzieści kilka lat po wojnie duża dzielnica mieszkaniowa na południu Warszawy. Posiada architekturę na miarę ówczesnej tzw. władzy ludowej, ale i z próbami ciekawych rozwiązań. Wysokość budynków sięga od czterech poprzez dwanaście do szesnastu kondygnacji. Wzniesione zostały w technologii wielopłytowej, czyli sporo tandety.
Dla obcych jest to dzielnica trudna do opanowania bez mapy. Urbaniści zadali sobie wiele trudu, żeby skomplikować układ przestrzenny – i tak obok własnych pomysłów, jak ze snu pacjenta szpitala psychiatrycznego, znalazło się dużo wzorów zaczerpniętych z Londynu, gdzie ulice często mają z dwóch stron zabudowy inne nazwy, gdzie nagle ulica się urywa i dalej nazywa inaczej, gdzie z numeracją panuje fantazyjna dowolność. Taksówkarze powiadają; „wariatkowo”. Wśród kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców jest jednak wielu lokalnych patriotów, którzy chwalą sobie obfitość zieleni i którym udało się w najwyższym stopniu rozwinąć zmysł orientacji.