Kanały to temat ściśle z Warszawą związany. Pisarze – jak wiadomo – od dawna sięgali po kanałową scenerię, żeby przypomnieć tylko „ Nędzników" Victora Hugo.
Szansa i możliwość wykorzystania podziemnej sieci urządzeń dla celów wyjątkowych zaistniała w Warszawie w chwili utworzenia przez Niemców żydowskiego getta, a na większą skalę – w czasie PW. To właśnie wtedy kanały odgrywały strategiczną rolę tras komunikacyjnych.
Film Andrzeja Wajdy i Jerzego Stawińskiego pt. „Kanał” pokazał dramatyzm wędrówek ludzi pod ulicami stolicy. Tysiące przeszły kanałami ze Starego Miasta do Śródmieścia i na Żoliborz, z Czerniakowa na Mokotów, z Mokotowa do Śródmieścia. Powstańcy i cywile, chorzy i ranni, dzieci i starcy. Kanałami przesyłano rozkazy i meldunki, pocztę, transportowano broń i amunicję. Przewodnikami, gońcami i listonoszami byli przeważnie harcerze z Szarych Szeregów.
Niemcy dość późno zorientowali się, że w lochach i kanałach toczy się intensywne życie. Kiedy wreszcie odkryli tajemnicę podziemnych łączy, z wielką brutalnością zaczęli zabijać wędrowców w tunelach – wrzucali granaty, wtłaczali gaz przez włazy, oczekiwali na górze na wychodzących i z miejsca ich rozstrzeliwali (na Mokotowie).
Sieć kanalizacyjna Warszawy liczyła w momencie wybuchu wojny 336 km – niektóre kanały były prawdziwymi magistralami, inne zaś – wąskie i kręte. Kanały wodne i z odchodami. Kanały ciemne, w których przeważnie nie było czym oddychać. Drogi ratunku, ale i groby tych, którzy utopili się i udusili. Wielka epopeja męstwa i cierpienia.