Cmentarz katolicki w Strzyżewicach należy do parafii św. Józefa. Ogrodzony jest palisadą żelaznych, kolejowych szyn i drucianym płotem z podmurówką. Pierwsze wzmianki datują pochówki na tym cmentarzu na 1294 rok. W okresie międzywojennym i powojennym zarządzany był przez parafię farną św. Mikołaja, aż do powstania parafii pod wezwaniem św. Józefa.
W roku 1635 Leszno i okolice dotknęła ogromna zaraza. Kolejny nawrót epidemii odnotowano w 1709 roku. Wiele rodzin różnych wyznań, w sumie ponad 800 osób, rozbiło wtedy w Strzyżewicach namioty, czekając na śmierć. Nie wiadomo, ilu ludzi spoczęło na pobliskim cmentarzu. Nekropolia przez wiele lat sprawiała wiejskie, sielskie wrażenie. Upływ czasu powodował likwidowanie starych grobów i umieszczanie na nich nowych. Dlatego dzisiaj nie ma już w Strzyżewicach nagrobków nie tylko średniowiecznych, ale i późniejszych, z czasów zaborów bądź okresu międzywojennego. Zaraz po II wojnie światowej na cmentarzu pochowano dziesięciu zabitych Rosjan i siedmiu Niemców poległych w okolicznych walkach w ostatnich dniach stycznia 1945 roku. Pochowani w owym czasie zostali później ekshumowani, a ich prochy przewieziono na cmentarze w Legnicy i Poznaniu.
Do roku 1950 cmentarz znajdował się w opłakanym stanie. Dopiero dzięki staraniom księdza Teodora Korcza, proboszcza parafii pod wezwaniem św. Mikołaja, zawiązała się grupa strzyżewiczan, którzy rozpoczęli porządkowanie cmentarza i budowę ogrodzenia wraz z bramą. W chwili obecnej ogromna większość nagrobków sprawia wrażenie nowych, tak jakby parafianie wcale nie spoczywali w tej ziemi od wieków. To swoista moda wymusza renowację nagrobnych pomników. Znikają więc te stare, które posiadają wprost bezcenną wartość historyczną i dokumentalną. Szkoda, że nie podlegają opiece konserwatorskiej. Ślady przeszłości utrwalają mieszczące się na odnowionych nagrobkach tabliczki informujące o wcześniej zmarłych, którzy spoczywają w jednym miejscu wraz z później chowanymi.