Brzesko słynie nie tylko z sanktuarium i misternej snycerki w jego wnętrzu. Mało kto wie, że niedaleko kościoła Narodzenia NMP płynie strumyk o niespotykanej, jak na nasze tereny, nazwie – Jordan. Strumyk wodę ma czystą jak łza, ale… słabo widoczną. Trochę się trzeba domyślać, gdzie jej szukać. Nie zawsze tak było. We wczesnym średniowieczu wokół tryskającego na polu źródełka powstała słowiańska osada Brezko. Kiedy biskup Otton z Bamberga przemierzał Pomorze z misją chrystianizacyjną, zatrzymał się tu na popas, i to właśnie w Brzesku, a nie w pobliskich Pyrzycach, ochrzcił pierwszych Pomorzan. Obrzędu dokonał poprzez zanurzenie w źródlanej wodzie i – choć pamięć o Ottonie przez wieki nieco zblakła – strumyk, nazwany na pamiątkę tego wydarzenia Jordanem, zachował tę nazwę do dziś. Przy polnej, nieco utwardzonej drodze postawiono na pamiątkę krzyż z podobizną biskupa i stosowną inskrypcją. Wprawdzie wydarzenie brzeskie nie było aż tak spektakularne, jak chrzest w Pyrzycach, bo tam ochrzczono podobno siedem tysięcy pogan, a tu zaledwie trzydzieści osób, niemniej palma pierwszeństwa należy do Brzeska.