Tradycja handlu rybami w Gdańsku jest tak stara jak miasto. Historia placu zwanego Targiem Rybnym rozpoczęła się jednak później, bo dopiero w połowie XIV wieku. Na mocy przywileju, nadanego przez wielkiego mistrza krzyżackiego Ludolfa Königa von Wattzau, gdańszczanie uzyskali wieczystą swobodę handlowania rybami właśnie w tym miejscu. Lokalizacja targowiska nie była przypadkowa. Tuż obok znajdowała się kiedyś brama nieistniejącego już dzisiaj krzyżackiego zamku. Mieszkańcy tegoż zamku przez lata bardzo chętnie korzystali z ustanowionego przez siebie prawa pierwokupu najdorodniejszych ryb. Choć Krzyżaków nie ma już w Gdańsku od XV wieku, to Targ Rybny pozostał.
Miejsce to przez stulecia wytworzyło oryginalny, targowiskowy klimat dzięki kaszubskim rybakom i ich rodzinom zajmującym się sprzedażą świeżo złowionych ryb. To właśnie Kaszubki, znane z ciętego języka i przywiązania do folkloru, wytworzyły niepowtarzalną atmosferę tej części miasta. Do legendy przeszły już ich cenne riposty i wyzwiska kierowane pod adresem nieostrożnych klientów. Znaleźli się nawet tacy fascynaci tego miejsca, którzy zadali sobie trud i spisali na początku XIX wieku te „Honorowe tytuły z Targu Rybnego”… Wyzwisk przytaczać tu raczej nie wypada, lecz kilka cennych ripost chyba nikogo nie zgorszy: - „Ta ryba jest nieświeża” – mówi wybredna klientka. Na to przekupka odpowiada – „To pani wina, paniusiu. Kiedy ją dwa tygodnie temu proponowałam to jej pani nie kupiła!” - Inna postawna i bardzo elegancka klientka mówi – „Chude jakieś te rybki…”. Handlarka tylko na nią spojrzała i odpaliła – „Takie grube jak pani, to na pewno nigdy nie będą!” Dzisiaj mówimy, że klient to nasz pan. Grzecznie, kulturalnie i trochę nudno w porównaniu z zakupami na malowniczym Targu Rybnym pod murami dawnego krzyżackiego zamku.
Na przestrzeni wieków plac zmieniał swój wygląd. Rybackie kutry nadal cumowały przy Rybackim Pomoście zwanym dziś Pobrzeżem, ale rozrastająca się miejska zabudowa podzieliła bardziej otwartą dotychczas przestrzeń. Gwarny handel rybami wprost z rybackich kutrów i barwnych kaszubskich stoisk przerwały działania wojenne w 1945 roku. W latach powojennych nie powrócono już do tej wielowiekowej tradycji. Choć ryby nie zniknęły stąd całkowicie, to można je dziś znaleźć jedynie na talerzu w kilku okolicznych restauracjach, które serwują je na różne, często mocno dla nas egzotyczne sposoby. Handlowe tradycje placu odżywają jedynie podczas Jarmarku św. Dominika, gdy Targ Rybny zapełniają stoiska kolekcjonerów i handlarzy starociami.
Przy placu znajduje się przystań Żeglugi Gdańskiej, skąd można wyruszyć w rejs statkiem m. in. do Sobieszewa, Sopotu, Jastarni i na Hel. Do najciekawszych elementów zabudowy Targu Rybnego należy niewątpliwie XVI-wieczna Baszta Łabędź i detale architektoniczne odbudowanej po wojnie zachodniej pierzei domów z XVII i XVIII wieku, wśród których szczególną uwagę zwraca fasada nr 10, zwieńczona zbrojnym orłem. Najnowsze budowle, a zwłaszcza ekskluzywny hotel obok baszty, zostały doskonale wkomponowane w otoczenie tworząc swoistą mieszankę architektoniczną, która jednak nie wszystkim gdańszczanom przypadła do gustu. Na placowym skwerze, od 1989 roku stoi pomnik Komendanta Tadeusza Ziółkowskiego. Dzieło autorstwa Stanisława Szwechowicza upamiętnia postać kapitana żeglugi wielkiej, który jako komandor pilotów gdańskiego portu odmówił wprowadzenia do portu niemieckiego pancernika "Schleswig-Holstein". Za swój czyn kapitan Ziółkowski został rozstrzelany w zbiorowej egzekucji w niemieckim obozie koncentracyjnym Stutthofie.