Jak wyglądał dwór bogatego szlachcica w XVI w.? Jeśli ktoś pomyślał o piętrowym pałacyku z kolumnowym gankiem i herbem w klasycystycznym tympanonie, to błąd. W tamtym czasie nadwiślańscy Sarmaci byli jeszcze narodem prawdziwie rycerskim i kiedy któryś z nich dorobił się fortuny, to jego marzeniem było wystawienie sobie dworu na kształt zamku - z wieżą, fosą i zwodzonym mostem.
Wzorem dla wszystkich była rezydencja króla Zygmunta I, wystawiona przez niego w Piotrkowie, gdzie przybywająca na sejmy szlachta mogła podziwiać murowany dwór królewski w formie otoczonej fosą trzypiętrowej wieży. Idąc za królewskim przykładem, podobne wieże mieszkalne, oczywiście zazwyczaj mniej okazałe, zaczęli sobie budować wszyscy magnaci w Koronie i na Litwie. Wbrew pozorom wzniesienie takiego dworu wymagało sporych nakładów i mógł sobie na to pozwolić tylko dosyć zamożny szlachcic, posiadacz przynajmniej 2 albo 3 folwarków.
Do takich lokalnych bogaczy należał Jan Sokołowski, herbu Pomian, właściciel dóbr tychnowskich pod Kwidzynem, których ośrodkiem był w 2. poł. XVI w. dwór Bystrzec, zwany później Białym Dworem. Warto zobaczyć istniejący do dzisiaj obiekt. Ma on formę dwupiętrowej budowli na planie prostokąta z dwiema parterowymi ośmiobocznymi basztami od strony wschodniej, czyli od frontu. Pod całym budynkiem znajdują się oryginalne sklepione piwnice. Trudno w pełni zrekonstruować poszczególne etapy rozbudowy dworu, można jednak przypuszczać, że pierwotnie miał on tylko jedną basztę wyposażoną w zachowane otwory strzelnicze, a drugą - już bez strzelnic - dostawiono później dla podkreślenia symetrii. Dwór jest usytuowany na skraju wysoczyzny, która od strony północnej i zachodniej opada kilkanaście metrów w dół, jest zatem bardzo możliwe, że w XVI w. z pozostałych stron był on zabezpieczony suchą fosą. Obecnie, po odbudowie w latach 90. XX w. w jego stylowych wnętrzach mieści się elegancka restauracja, a na piętrze ekskluzywny hotel.
Pod koniec XVI w. jednym z rezydentów na dworze Sokołowskich był Tomasz Bielawski, żołnierz Stefana Batorego, a potem nauczyciel śpiewu w Gnieźnie i sarmacki wierszokleta, który w 1595 r. opublikował w Krakowie swoje największe dzieło, poemat w 16 pieśniach o myślistwie, zadedykowany dziedzicowi Bystrzca. Krytycy są raczej zgodni co do tego, że Bielawski nie był wielkim poetą, ale że na myślistwie znał się wybornie - jego rymowany podręcznik jest najwybitniejszym osiągnięciem w tej dziedzinie w czasach polskiego Odrodzenia. Warto więc w drodze do Białego Dworu zajrzeć do tej małej książeczki, w której czytamy:
Musi-ć każdy w tej nizinie
Czuwać o swojej źwierzynie.
Nikomu w garzć ptak nie skoczy
Leci precz, gdy go człek zoczy.
Nie sądź się na swe rozumy,
Mało znajdą takie dumy.
Ucz się, czytając me rymy,
Chceszli dostawać źwierzyny.