artek
niedziela, 10 lipca 2011, 18:27
Muzeum X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej jest częścią Muzeum Niepodległości w Warszawie.
Czynne jest w godzinach:
od środy do niedzieli 9.00-16.00
poniedziałek, wtorek nieczynne
Wstęp bezpłatny.
casenove
sobota, 15 października 2011, 09:28
Z dniem 1 września 2011 r. w Muzeum X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej wprowadzone zostały opłaty za wstęp:
- bilet normalny 6 PLN
- bilet ulgowy 4 PLN
We wszystkie niedziele wstęp do Muzeum jest bezpłatny.
W liście do Iwana Paskiewicza, w którym to car Mikołaj I nadawał mu tytuł Jaśnie Oświeconego Księcia Warszawy, wydał też polecenie, by w stale zbuntowanym mieście wybudować twierdzę, która strzegłaby spokoju w „niepokornej stolicy”. Stacjonujący w Warszawie rosyjski garnizon okazał się niewystarczający.
Początkowo zamierzano postawić potężną, trzypiętrową basztę pośrodku Ogrodu Saskiego. Punkt był wybrany znakomicie – centralne położenie baszty umożliwiałoby rażenie ogniem całego dosłownie miasta. Generalny projektant przyszłej Cytadeli Iwan Dehn zapewniał jednak, że Cytadela daje o wiele większe możliwości, bo w samych tylko otaczających ją wałach można pomieścić kazamaty dla paru tysięcy więźniów. Miejsce wybrane pod budowę Cytadeli miało swoją upiorną legendę. Z dawien dawna wzgórze to nazywano Górą Szubieniczną, tu bowiem w odległych wiekach wieszano skazańców i wykonywano wyroki śmierci. Stanisław August Poniatowski (ojciec przyszłego króla) chciał zatrzeć przeszłość tej straszliwej góry. Na Górze Szubienicznej rozpoczęto więc budowę ogromnych koszar. Góra jakby ożyła, kręcili się po niej żołnierze odbywając tu ćwiczenia i różne treningi. Później, gdy Ojcowie Pijarzy zostali usunięci z ulicy Miodowej, właśnie tu przenieśli swoje słynne Collegium Nobilium. Pracowici mnisi założyli gigantyczny park, spadający ku Wiśle szerokimi tarasami. Wysoki brzeg zaczęto nazywać w modnym wówczas języku francuskim „joli bord”, co oznacza piękny brzeg, po spolszczeniu zaś całą dzielnicę jęto nazywać Żoliborzem. I właśnie tu miała stanąć Cytadela. Niedostępna i ponura twierdza pilnująca Warszawy.
Na blisko 70 ha rozpoczęto prace nad tym potwornym więzieniem. Car Mikołaj I brał odwet za Powstanie Listopadowe i detronizację. Wyburzono ponad trzysta posesji, obrócono w ruinę zabytkowe pałace i stare dwory, zniwelowano urodzajną ziemię, a kosztami budowy (11 mln rubli!) obciążono skarb stolicy. Groźne słowa cara obiegły wkrótce salony dyplomatyczne Europy: „W tym buntowniczym mieście kazałem wystawić Cytadelę i kategorycznie oświadczam, że przy najmniejszym nawet zakłóceniu porządku doszczętnie z jej armat zburzę Warszawę i na pewno jej nie odbuduję”.
Cytadela nazwana „zbrojną pięścią caratu” – istotnie nią była. Rozbudowywano ją – to niesłychane – aż do wczesnych lat 70-tych XIX wieku. Jej rozliczne fosy, wały i coraz grubsze mury, potworne cele, w których trzymano tysiące ludzi, pawilony, kazamaty, punkty rażenia jak macki sięgały coraz to odleglejszych zakątków Warszawy. Do pawilonów i kazamatów wiodły cztery bramy, a każda z nich nosiła nazwę związaną z dziejami caratu. Największe były Wrota Konstantynowskie, potem Michajłowskie, Aleksandryjskie oraz Iwanowskie – nazwane w 1921 roku „Bramą Straceń”. To właśnie przez nią przechodzili idący na śmierć więźniowie Dziesiątego Pawilonu: Romuald Traugutt, Michał Ossowski, Piotr Bardowski i Stanisław Kunicki, później zaś Marcin Kasprzak i Stefan Okrzeja. W latach rewolucji 1905 roku w Cytadeli obradował nieprzerwanie Sąd Wojenny ferujący natychmiastowe wyroki, najczęściej najwyższe. Miejscem kaźni była Cytadela także w latach 1939-45 – ginęli w niej ludzie, których nazwiska noszą dziś ulice miast.
Od wielu już lat w Cytadeli mieści się muzeum, otwarte w setną rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego. A w jej murach zamknięte jest wielkie cierpienie.