W Pszowie, którego początki datowane są na XIII wiek, istniał drewniany kościół pw. św. Krzyża. W XVI wieku właściciel tych terenów Wacław Siedlecki próbował wprowadzić tu luteranizm, co się nie udało. Wierni katolicy szukali innych świątyń. W połowie XVIII wieku rozebrano rozsypującą się drewnianą świątynię i przystąpiono do budowy obecnie istniejącego kościoła.
Kościół w swojej formie architektonicznej wydaje się być raczej skromną budowlą. Wygląda na to, jakby architekt musiał "wcisnąć" ją na niewielkim terenie. Wąska fasada ujęta jest pomiędzy dwiema wieżami, które ponad wysokością świątyni dwukondygnacyjne, ażurowe, z lekkimi również ażurowymi hełmami nadają uroku zewnętrznego kościoła. Ściana frontowa ujęta pomiędzy wieżami w niższej kondygnacji jest lekko wypukła obramowana dodatkowo półkolumnami, powyżej wklęsła pomiędzy dwoma filarami. Całość nakrywa niski, skromny, łukowato wykończony naczółek.
Wnętrze kościoła, dzięki zastosowaniu empor, może pomieścić wielu wiernych. Wystrój pełen malowideł i złoceń dech zapiera. W początku XVIII wieku pielgrzymujący do Częstochowy mieszkańcy Pszowa zakupili tam obraz wykonany na płótnie. Zapewne dlatego, że malowany był obustronnie. Z jednej strony widniał wizerunek MB Częstochowskiej, z drugiej patronki Śląska św. Jadwigi. Gdy obraz oddano do renowacji, artysta F. Siedlecki upiększył nieco wizerunek Matki Boskiej. Rozjaśnił jej oblicze, usunął jej rany z policzka i spowodował jej uśmiech. W niedługim czasie obraz zasłynął jako cudowny.
W 1997 roku Jan Paweł II mianował świątynię do rangi bazyliki mniejszej. Zawieszone wota wiernych i korony były kradzione. No cóż, Matka Boska uśmiecha się do swoich wiernych, ale również do złoczyńców, darując im winy.